Sobotnie wieczory z artykułami - Co czeka księcia George'a w przyszłości?

sobota, 15 sierpnia 2015

Dzisiaj przedstawiamy Wam artykuł, który pochodzi ze strony Wirtualna Polska Wiadomości. Został napisany 25 lipca 2013 roku, czyli jak zapewne się domyślacie, trzy dni po narodzinach księcia George'a. Artykuł opowiada m.in o tym co czeka syna Kate i Williama w przyszłości. Miłej lektury!



***
W przyszłości ma być królem, głową kilkunastu państw. A także spadkobiercą ogromnej fortuny. Przed nowo narodzonym księciem George'em otwierają się szerokie perspektywy. Ale i duże wyzwania. 

Pierwszy "nietakt" popełnił zanim jeszcze przyszedł na świat – urodził się bowiem tydzień później, niż planowano. Jednak to właśnie dzięki temu atmosfera oczekiwania jeszcze bardziej wzrosła, a finałowe odliczanie udzieliło się milionom ludzi na całym świecie. Podobnie jak cała otoczka z tym związana.

George Alexander Louis, książę Cambridge. Taki tytuł nosi oficjalnie. Ma już trzy dni i – jak zapewniają rodzice – czuje się świetnie. Światła reflektorów, flesze aparatów, płynące zewsząd życzenia- do tego musi się przyzwyczajać, w przyszłości będzie to jego chleb powszedni. Dziedzicząc tron, książę George stanie się głową szesnastu państw wchodzących w skład Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, a także zwierzchnikiem Kościoła Anglikańskiego oraz brytyjskiej armii. Póki co, ma jednak inne zmartwienia.

Brytyjskie media zastanawiają się na przykład, czy młody sukcesor będzie karmiony mlekiem z butelki czy piersią matki. Ten drugi sposób w królewskiej rodzinie przyjął się stosunkowo niedawno. Preferowały go królowa Elżbieta II oraz księżna Diana, ale na przykład słynna królowa Wiktoria, matka dziewięciorga dzieci, uważała to za dyshonor dla prawdziwej damy. Kiedy dowiedziała się, że jej córka Alicja karmi swoje dziecko piersią, napisała w „czułym” liście, że jej imieniem nazwie jedną z królewskich krów. 

W złotej karecie 
Czasy ewoluują, jednak niektóre kwestie pozostają niezmienne. Wiadomo, że książę George odziedziczy ogromną fortunę, szacowaną na miliard dolarów. Gros tej kwoty to spadek po prababci, królowej Elżbiecie II (600 mln) oraz dziadku, księciu Karolu (370 mln). Pozostała suma przypadnie mu z racji zarządzania księstwami i królewskimi posiadłościami.

O pieniądze obecny niemowlak nie będzie musiał się martwić. O awans społeczny też – już z chwilą urodzenia znalazł się na samym szczycie hierarchii. Co bynajmniej nie oznacza łatwego życia. Jego przeznaczeniem jest bowiem przewodzenie jednej z najstarszych monarchii świata, a to zobowiązuje. Przed nim gruntowna edukacja, a później – wzorem poprzedników – służba w armii. I zabieganie o szacunek społeczeństwa, które już teraz otacza go wielkim kredytem zaufania. Czy tak będzie również wtedy, kiedy w złotej karecie wjedzie do Westminster Abbey, gdzie zostanie koronowany na króla? A przede wszystkim, kiedy to się stanie? Zapewne nie tak szybko, bo przed George'em w kolejce do tronu są jeszcze dziadek Karol i ojciec William…

Po co Brytyjczykom monarchia? Na ten temat rozmawiamy z Celią Lee, brytyjskim historykiem, autorką wielu książek i publikacji z tego zakresu.




Piotr Gulbicki: Utrzymanie rodziny królewskiej to ogromne koszty. 
 - Zauważmy jednak, że zwracają się one z nawiązką. Monarchia jest wizytówką Wielkiej Brytanii, do Londynu przyjeżdżają miliony ludzi z różnych zakątków globu, a Buckingham Palace jest jedną z największych atrakcji turystycznych. Do tego dochodzą inne pałace i zamki, również te w Szkocji. Cały świat, a zwłaszcza Amerykanie, są zaintrygowani rodziną królewską, co ma swoje przełożenie w handlu – sprzedawanych jest tysiące pamiątek, biletów, miliony funtów wydawane są w knajpach i restauracjach. 



Rodzina królewska ogranicza się do pełnienia funkcji reprezentacyjnych. 

- Nie tylko. Zadaniem jej członków jest również prowadzenie działalności charytatywnej. Są patronami, bądź prezydentami setek organizacji dobroczynnych, a ich królewskie tytuły zachęcają firmy i osoby indywidualne do wpłat na różne zbożne cele. Pieniądze przeznaczane są na rzecz ludzi niepełnosprawnych, chorych, ofiary klęsk żywiołowych. Poważne wsparcie płynie też do krajów trzeciego świata. 




Dlatego Brytyjczycy utrzymują monarchię? 

- Też. Ale to przede wszystkim wielka historia, korzenie, z których się wywodzimy. To mieszanka romantycznych małżeństw, dziedziczenia tronu, intryg, morderstw, wojen. Król Henryk VIII i jego żony; rządy Elżbiety I czy Marii Stuart; Tower of London… Któż o tym nie słyszał? Te tematy cały czas są żywe, cały czas pobudzają wyobraźnię. 


Jednak obecnej monarchii nijak nie da się porównać z tamtymi czasami. 
Pozostają więzy krwi i tradycja. Jej nowoczesny etap wiąże się z abdykacją króla Edwarda VIII, który poślubił dwukrotnie rozwiedzioną Wallis Simpson. Z jednej strony podzieliło to naród, jednak z drugiej, ten związek zacieśnił więzy między Wielką Brytanią, a Stanami Zjednoczonymi. Wallis była Amerykanką, co okazało się bardzo korzystne, szczególnie podczas II wojny światowej. 

Innym przełomowym wydarzeniem okazało się małżeństwo księcia Walii Karola z Lady Dianą Spencer. Pochodząca z klasy średniej księżna początkowo nie bardzo odnajdywała się w dworskiej etykiecie, która jest wymagana od żony przyszłego monarchy. Co prawda szybko się uczyła, jednak między małżonkami dochodziło do ciągłych kłótni. Z czasem Diana poświęciła się pracy charytatywnej i stała się niezwykle popularna. Zarówno Brytyjczycy, jak i ludzie na całym świecie, oszaleli na punkcie księżnej, a jej tragiczna śmierć była dla nich traumatycznym przeżyciem. 


A jednocześnie jej prywatne życie nie było wzorcowe. 
Może to, że szukała szczęścia, też okazało się atutem? Ale, przede wszystkim, potrafiła ujmować tłumy swoją działalnością charytatywną, skromnością, otwartością. I charyzmą, której nie ma książę Karol, a tym bardziej jego obecna żona Camilla. 




A William i Kate? 

- William jawi się jako miły i opiekuńczy młody człowiek; jest postrzegany jako naturalny następca tronu. Z kolei Kate Middleton to sympatyczna dziewczyna ze średniej klasy, twardo stąpająca po ziemi, świetnie wykształcona. Z pewnością może być kontynuatorką Diany, do czego zresztą świadomie nawiązuje. 

Zauważmy, że William i Kate od czasu ślubu praktycznie nie popełnili błędów, misternie budując swój wizerunek. I nawet kiedy sfotografowano Kate jak nago opalała się na dachu, nikt nie używał tego przeciwko niej. Oboje

mają wielki kredyt zaufania, podobnie jak ich nowo narodzony syn George. Dzisiaj to właśnie na niego skierowane są oczy świata, bo to od niego w przyszłości będą zależeć losy brytyjskiej monarchii.

WP wiadomości/ 25.07.2013



Ps. Wyniki ankiety na stylizacje miesiąca znajdziecie w zakładce: Stylizacje miesiąca/roku

5 komentarzy

  1. Super pomysł z tą serią :) A artykuł ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy wywiad, choć nalezy podkreślić, że Diana nie wywodziła się z klasy średniej, ale z bardzo starej, arystokratycznej rodziny i była czystej krwi "lady", jeszcze zanim weszła do rodziny królewskiej. Nazywano ją "dziewczyną z sąsiedztwa", bo pracowała jako przedszkolanka. Natomiast Kate jest właśnie typową przedstawicielką klasy średniej: jej rodzice nie mają arystokratycznych korzeni, a fortunę zdobyli ciężką pracą. Zatem to Kate jest pierwszą z klasy średniej kandydatką na królową :)

    alessandra

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy artykuł. chyba go nawet czytałam, kiedy się ukazał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chyba go już czytałam, ale nie jestem pewna. No ale przeczytałam jeszcze raz xD

      Usuń
  4. Bardzo ciekawy artykuł. Ciekawe ile z tego wszystkiego spełni się w przyszłości...?;)

    OdpowiedzUsuń