Tym razem chcę się z Wami podzielić jednym z fragmentów książki Andrew Mortona ,,Diana. W pogoni za miłością''.
Siedząc przy kolacji, księżna pogrążona była w rozmowie z producentem filmowym, Davidem Puttnamem. Znali się już od dziewięciu lat i Diana traktowała go jak kogoś w rodzaju wujaszka, na którym mogła się wesprzeć w trudnych chwilach i życzliwe ucho do słuchania w dramatycznych momentach jej życia. W marcu 1992 roku Puttnam, który dołączył do grupy jej przyjaciół i miał sporo wyczucia, zorientował się, że Diana była jeszcze w większym stresie niż zwykle. Kiedy tak gawędzili w hotelu Claridge's w centrum Londynu, gdzie odbywało się sympozjum na temat AIDS, rozmowa zeszła na temat przekraczania mostów - podejmowania decyzji, od których nie ma już odwrotu.
Księżna powiedziała konspiracyjnie ,,David, myślę, że zrobiłam rzecz, która nieodwracalnie zmieni moje życie. Rozmawiałam z dziennikarzem i niedługo zostanie opublikowana pewna książka. Doszłam do punktu, z którego nie można się już cofnąć. Jestem przerażona !''. Po czym wstała i wygłosiła brawurowy speech o swoich powiązaniach i pomocy w zwalczaniu AIDS, a następnie swobodnie odpowiadała na pytania zebranej publiczności i mediów oraz ekspertów medycznych, w tym baronessy Jay i profesora Michaela Adlera. Pewnego razu Diana została zapytana, czy prowadzi jakąś grę. ,,Ale nie w karty, lecz z życiem'' - brzmiała jej odpowiedź.
Podczas tego wieczoru znajdowała się tuż przed pierwszym z wielu decydujących rozdań. Tym dziennikarzem, o którym wspomniała,byłem ja [Andrew Morton], a książka to ,,Diana : prawdziwa historia'', opublikowana w czerwcu 1992 roku, która - przy jej współpracy - eksplorowała nieszczęśliwe życie w rodzinie królewskiej i zniszczyła mit o bajkowym małżeństwie księżnej. Pomysł napisania tamtej książki zrodził się w dość dziwnym miejscu, bo w kantynie szpitala w październiku 1991 roku. Doktor James Colthurst odpoczywał ; chwilę przedtem towarzyszył księżnej Walii w oficjalnej inauguracji pracy nowego tomografu CT Scaner na oddziale rentgena szpitala Świętego Tomasza w Londynie, gdzie w tym czasie pracował.
Byłem [Andrew Morton] tam służbowo jako królewski korespondent gazety Daily Mail i tak przy herbacie i biszkoptach spytałem go o tę wizytę. Wkrótce stało się jasne, że Colthurst był kimś więcej niż lekarzem szpitalnym, oprowadzającym przedstawicielkę rodziny królewskiej, był jej przyjacielem, który znał ją od lat. Doktor Colthurst i ja [Andrew] zdążyliśmy się już zaprzyjaźnić, grywając latami w squasha na szpitalnych kortach, aby potem kończąc spotkania obfitym lunchem w pobliskiej włoskiej restauracji. Z uwagi na tę zażyłość próbowałem go pozyskać jako mój kontakt, ale szybko się zorientowałem, że był lojalnym przyjacielem, chętnym do rozmów na każdy temat prócz rodziny królewskiej. Nasza oficjalna znajomość powoli zmieniła się w przyjaźń, ale osiągnęliśmy zrozumienie co do tego, że gdy idziemy na lunch do restauracji,w karcie dań definitywnie nie ma ,,Tematu Diana''.
[...] Naturalnie Diana stała w centrum całej tej konspiracji, której celem było okpienie jej i publiczności ; miała ona trwać w nieskończoność, a uwikłani w nią byli Ci, którym ufała i których kochała. Kiedy wypytywała przyjaciół o Karola i Camillę, odpowiadali, że jej podejrzenia są bezpodstawne, że pani Parker - Bowles jest tylko wieloletnią przyjaciółką księcia. A gdy niepokój Diany narastał, wymieniali się uwagami,że wpada w paranoję, fantazjuje i jest obsesyjnie zazdrosna. Królowa Matka odrzuciła jej przeczucia jako fantazję ,,niemądrej dziewczyny'' - opinia powielana przez wyższych członków rodziny królewskiej - a lord Romsey i jego żona Penny, kiedy podczas wizyty w ich domu w Broadlands książę zapytał ich o zdanie, poświęcili godzinę na przekonywanie go. by nie proponował Dianie Spencer małżeństwa i nazwali ją ,,szaloną kobietą''.
Byłem [Andrew Morton] tam służbowo jako królewski korespondent gazety Daily Mail i tak przy herbacie i biszkoptach spytałem go o tę wizytę. Wkrótce stało się jasne, że Colthurst był kimś więcej niż lekarzem szpitalnym, oprowadzającym przedstawicielkę rodziny królewskiej, był jej przyjacielem, który znał ją od lat. Doktor Colthurst i ja [Andrew] zdążyliśmy się już zaprzyjaźnić, grywając latami w squasha na szpitalnych kortach, aby potem kończąc spotkania obfitym lunchem w pobliskiej włoskiej restauracji. Z uwagi na tę zażyłość próbowałem go pozyskać jako mój kontakt, ale szybko się zorientowałem, że był lojalnym przyjacielem, chętnym do rozmów na każdy temat prócz rodziny królewskiej. Nasza oficjalna znajomość powoli zmieniła się w przyjaźń, ale osiągnęliśmy zrozumienie co do tego, że gdy idziemy na lunch do restauracji,w karcie dań definitywnie nie ma ,,Tematu Diana''.
[...] Naturalnie Diana stała w centrum całej tej konspiracji, której celem było okpienie jej i publiczności ; miała ona trwać w nieskończoność, a uwikłani w nią byli Ci, którym ufała i których kochała. Kiedy wypytywała przyjaciół o Karola i Camillę, odpowiadali, że jej podejrzenia są bezpodstawne, że pani Parker - Bowles jest tylko wieloletnią przyjaciółką księcia. A gdy niepokój Diany narastał, wymieniali się uwagami,że wpada w paranoję, fantazjuje i jest obsesyjnie zazdrosna. Królowa Matka odrzuciła jej przeczucia jako fantazję ,,niemądrej dziewczyny'' - opinia powielana przez wyższych członków rodziny królewskiej - a lord Romsey i jego żona Penny, kiedy podczas wizyty w ich domu w Broadlands książę zapytał ich o zdanie, poświęcili godzinę na przekonywanie go. by nie proponował Dianie Spencer małżeństwa i nazwali ją ,,szaloną kobietą''.
Sytuację komplikowało jeszcze przekonanie Diany, że od nazwania ją szaloną dzielił ją tylko krok od wylądowania w szpitalu psychiatrycznym. ,,To wyglądało tak, jakby chcieli mnie po prostu sprzątnąć'' - powiedziała Colthurstowi. Nic dziwnego,że tak sądziła : wszak gdy nastały rozpaczliwe dni depresji i bulimii, na które cierpiała podczas inauguracyjnego pobytu w Balmoral, pierwszą reakcją rodziny było wezwanie psychiatrów. [...] W późnych latach osiemdziesiątych księżna zaczęła zdawać sobie sprawę, że jeśli nie poweźmie drastycznych kroków, czeką ją dożywocie w nieuczciwości i nieszczęściu. Jej pierwsza myśl : po prostu spakować walizki i uciec z synami do Australii. [...] Spotykałem wprawdzie Dianę na wielu cocktail parties, gdzie królewska para gawędziła z mediami przed swymi oficjalnymi wizytami zagranicznymi - wymiana słów lekka, łatwa i przyjemna [...].
[...[ Wydaje się, że nastąpiła również zmiana pokoleniowa w stylu sprawowania obowiązków rodzicielskich. Książę Karol sam wychowany przez guwernantki, był zadowolony, gdy to niania na co dzień zajmowała się jego synami. William wydaje się bardziej zaangażowany w codzienną opiekę nad pierworodnym [księciem George'm]. Zmiany symbolizuje również fakt,że królewskie dziecko jest wożone między apartamentem Kate i Williama w pałacu Kensington,a domem rodziny Middletonów w Berkshire. Być może po raz pierwszy w historii rodziny królewskiej przyszły monarcha będzie cieszył się opieką obojga rodziców i całej czwórki dziadków. Oznacza to,że rodzina królewska staje się nareszcie rodziną nie tylko z nazwy. Z pewnością bardzo ucieszyłoby to Dianę. A sama księżna, która miała nieszczęśliwe dzieciństwo i walczyła, by wychować synów w miłości i trosce, rozkoszowałaby się teraz jakże satysfakcjonującą rolą ... najpopularniejszej na świecie królewskiej babci.
Andrew Morton Diana. W pogoni za miłością.
Andrew Morton Diana. W pogoni za miłością.
Fantastyczna notka :)
OdpowiedzUsuńDiana była piękną kobietą, bardzo jej współczułam jak udzielała wywiadu i wszystko opowiadała co się dzieje w rodzinie królewskiej. Według mnie jest najlepszym wzorem do naśladowania.
OdpowiedzUsuńDiana zawsze pozostanie wzorem, nie tylko dla członków rk ale i zwykłych ludzi.
OdpowiedzUsuń