Niecały miesiąc temu ogłoszono kolejne królewskie zaręczyny w Brytyjskiej Rodzinie Królewskiej (księcia Harry'ego i Meghan Markle), dziś powspominamy, jak wyglądał wywiad zaręczynowy księcia Williama i Kate Middleton.
CNN.com |
Wywiad został udzielony 16 listopada 2010 roku, tuż po sesji zdjęciowej, która odbyła się w jednej z komnat Pałacu Buckingham. Jak można przeczytać w oficjalnym oświadczeniu Clarence House:
Książę Walii ma zaszczyt ogłosić zaręczyny swojego syna, księcia Williama z panną Catherine Middleton. Uroczystość zaślubin planowana jest na wiosnę lub lato 2011 roku w Londynie. Więcej szczegółów zostanie podanych w późniejszym terminie.
Książę William i panna Middleton zaręczyli się w październiku 2010 roku podczas prywatnego pobytu w Kenii. Książę William wcześniej poinformował Królową Elżbietę oraz pozostałych członków Brytyjskiej Rodziny Królewskiej.
Książę Wiliam także poprosił rodziców panny Middleton o rękę ich córki. Po ślubie para zamieszka w Północnej Walii, gdzie książę będzie kontynuował swoją pracę dla Royal Air Force.
Lainey Gossip |
Para udzieliła wywiadu dziennikarzowi ITV, Tomowi Bradby
TB - Tom Bradby
W - William
K - Kate
TB: Ludzie są oczywiście bardzo ciekawi Was, więc zacznijmy od tego co oczywiste, czyli William - gdzie, kiedy i jak się oświadczyłeś, oraz Kate - jak zareagowałaś?
W: To było trzy tygodnie temu podczas wakacji w Kenii. Mieliśmy trochę prywatnego czasu. Wybraliśmy się tam z przyjaciółmi. Wtedy zdecydowałem, że to jest odpowiednia chwila. Od jakiegoś czasu rozmawialiśmy o małżeństwie, więc nie była to jakaś wielka niespodzianka. Zabrałem ją do jednego z najpiękniejszych miejsc w Kenii i tam się oświadczyłem.
K: To było bardzo romantyczne. Okazał się być prawdziwym romantykiem.
TB: Więc powiedziałaś tak, oczywiście?
K: Oczywiście powiedziałam "Tak''.
W: Tak, absolutnie tak.
D: Williamie, wiedziałeś już, że to zrobisz pierwszego dnia czy czekałeś do końca?
W: Planowałem to już od dłuższego czasu, ale jak każdy facet zapewne wie, wymagało to dużej motywacji, aby zacząć to wszystko planować. Dlatego wziąłem się za to i poczułem, że najlepszy moment będzie właśnie w Afryce. To było piękne i myślę, że pokazałem swoją romantyczną stronę.
TB: Kate, gdy byłaś na tych wakacjach, zauważyłaś u Williama jakieś znaki np. zdenerwowanie, podekscytowanie?
K: Nie, ponieważ byliśmy tam z przyjaciółmi, więc nie spodziewałam się tej sytuacji. Oczywiście myślałam, że mógłby to zrobić, ale nie wtedy. Więc to był totalny szok kiedy to się wydarzyło. Było bardzo ekscytująco.
Daily Mail |
TB: I tam podarował Ci pierścionek?
K: Tak
TB: Williamie, nosiłeś go na każdym kroku?
W: Tak, tak. Nosiłem go ze sobą w plecaku przez około trzy tygodnie przed wyjazdem. Nie chciałem go zostawiać. Gdziekolwiek się udawałem, miałem go cały czas przy sobie. Poza tym gdyby się zgubił, miałbym poważne kłopoty. Dlatego wszystko dokładnie zaplanowałem i wszystko wyszło bardzo dobrze. Słyszałem wiele strasznych historii o zaręczynach, ale poszło naprawdę dobrze i bardzo się ucieszyłem, że powiedziała tak.
TB: To rodzinny pierścionek?
W: Tak, należy do rodziny. To pierścionek zaręczynowy mojej matki. Pomyślałem więc, że to będzie całkiem miłe. Co prawda nigdy już nie będzie w stanie podzielić się z nami swoją ekscytacją i radością, ale w ten sposób chcę pokazać, że jest częścią nas i nigdy o niej nie zapomnimy.
TB: To teraz lepiej się mu przyjrzyjmy. Z czego się składa? Jesteś w tym ekspertem czy...?
W: Nie jestem w tym ekspertem. Ale zostałem poinformowany, że to szafir z kilkoma diamentami. Jestem pewien, że wszyscy go rozpoznają.
K: Jest piękny.
TB: Kate, na pewno wiele osób będzie Ci zazdrościć.
K: Będę się nim opiekować. Jest bardzo, bardzo wyjątkowy.
W: Jeśli go zgubi, będzie miała kłopoty.
TB: Wyglądacie na niesamowicie szczęśliwych i zrelaksowanych.
W: Tak [...] Ale nie no, to było naprawdę ekscytujące, [...] poczuliśmy wielką ulgę, gdy podzieliliśmy się tym z innymi. Musieliśmy zachować milczenie, szczególnie przez te ostatnie dwa, trzy tygodnie. Trudno było nikomu o tym nie mówić i zachować tę informację dla siebie. To jest naprawdę miłe uczucie, móc podzielić się tym ze wszystkimi.
TB: I oczywiście utrzymywaliście to w sekrecie. Kiedy zapytałeś ojca Kate? Jak zareagował? A jak zareagowała Twoja rodzina kiedy im to powiedziałeś?
W: Cóż, byłem rozdarty, czy najpierw porozmawiać z tatą Kate, czy zrobić to tuż po. Wiedziałem, że może się nie zgodzić, więc najpierw poprosiłem Kate. Wtedy już na pewno by nie odmówił, więc zrobiłem to w ten sposób. Po zaręczynach udało mi się porozmawiać z Mike'm [tak na ojca Kate mówi William].
TB: Kate, a co powiedziała Twoja mama?
K: Myślę, że tak jak każda matka, chciała żebym była szczęśliwa. Mieliśmy taką niezręczną sytuację, ponieważ wiedziałam, że William poinformował o tym mojego tatę, ale nie wiedziałam czy mama też już wie, czy nie. Gdy wróciłam ze Szkocji, moja mama zachowywała się inaczej...nie powiedziała mi czy wie, czy nie. Ciągle na siebie patrzyłyśmy i czułam się dość niezręcznie. Ale oczywiście to była niesamowita chwila dla nas.
TB: Jedną rzeczą, która od zawsze jest dla Ciebie bardzo ważna jest rodzina.
K: Tak. To dla mnie bardzo ważne. Mam nadzieję, że sami wkrótce stworzymy szczęśliwą rodzinę. Moi rodzice byli fantastyczni przez te wszystkie lata - pomagali mi w trudnych chwilach. Staraliśmy się pomagać sobie nawzajem i dzięki temu staliśmy się sobie bardzo bliscy.
TB: Zapewne ludzie są ciekawi tej odpowiedzi. To jest wręcz oczywiste: Ile chcecie mieć dzieci?
W: Myślę, że wszystko będziemy planować krok po kroku. Najpierw pobierzemy się, a potem będziemy patrzeć w dalszą przyszłość. Ale oczywiście chcemy założyć rodzinę, więc myślę, że wkrótce zaczniemy się nad tym zastanawiać.
TB: Kiedy po raz pierwszy się spotkaliście i jakie było Wasze pierwsze wrażenie?
[...]
TB: Kate, co wtedy myślałaś o Williamie? Nie chodzi mi dokładnie o spotkanie na Uniwersytecie, a może to właśnie tam miało to miejsce, nie wiem. Jakie było Twoje pierwsze wrażenie?
K: Cóż, podczas spotkania z nim, trochę się zarumieniłam i nieśmiałość wzięła górę. Ale tak naprawdę, William rzadko bywał na uczelni. Nie pojawił się na Freshers Week [jest to pierwszy tydzień nowego roku akademickiego, w którym organizowane są różne wydarzenia dla studentów pierwszego roku], więc minęło trochę czasu, zanim się poznaliśmy, ale dość szybko zostaliśmy przyjaciółmi.
TB: Krąży też historia, że miałaś jego zdjęcie na ścianie.
W: To nie było tylko jedno. Było ich z dwadzieścia.
K: Chciałbyś. Nie, miałam tylko plakat z modelem Levi's
W: To właśnie byłem ja.
TB: Więc żyliście razem... znaczy zamieszkaliście razem jak byliście parą?
W: Nie, przeprowadziliśmy się do wspólnego mieszkania jeszcze jako przyjaciele. Oprócz nas, również mieszkało z nami kilka osób i wtedy to tak naprawdę rozkwitło. Po prostu codziennie się widywaliśmy i robiliśmy coraz więcej rzeczy razem.
K: Najbardziej mu się podobało moje gotowanie.
W: Twoje umiejętności kulinarne są raczej w porządku [Kate się śmieje]. Ale z dnia na dzień są coraz lepsze.
TB: Czy William kiedykolwiek gotował? Czy rzeczywiście robi coś pożytecznego w domu?
W: Ciekawe spostrzeżenie, Tom [śmiech].
TB: Może nie idźmy tą drogą.
K: Nie no, zawsze coś robi. Bardzo często gotował jak studiowaliśmy na Uniwersytecie, ale za każdym razem przychodził do mnie zagniewany, wkurzony, że znów mu coś się nie udało, a ja oczywiście musiałam ratować sytuację.
[...]
W: Powiedziałbym, że gotowanie wychodzi mi coraz lepiej. Kate zapewne powiedziałaby, że robię to coraz gorzej.
K: Nie, zawsze daję mu szansę na podszkolenie się.
W: Ale serio, to prawda. Jestem dość leniwy w gotowaniu. Jak wracam z pracy, to ostatnią rzeczą, jaką chcę zrobić to gotować, bp zajmuje to mnóstwo czasu. Gdy próbowałem zaimponować Kate, próbowałem ugotować wyśmienity obiad, ale to coś się spaliło, to coś wykipiało, a Kate przyszła i starała się mi pomóc. I w sumie biorąc pod uwagę całą tę sytuację, cieszę się, że tam była.
TB: W stosunku do innych współlokatorów, była to dla Ciebie niezręczna sytuacja?
W: Nie, szczerze mówiąc to oni już byli do tego przyzwyczajeni. Zawsze jak coś spaliłem, to zawsze się śmiali.
TB: Czy współlokatorzy zauważyli rodzące się między Wami uczucie?
W: Myślę, że na początku byli trochę zaskoczeni, że to się stało. Ale potem zdali sobie sprawę, że to dla nas wspaniała chwila. Dobrze się dogadywaliśmy, byliśmy dobrymi przyjaciółmi. Również z nich mieliśmy świetny ubaw.
TB: Teraz przypuszczam, że pewnie wiele osób będzie się zastanawiać jak wyglądało Wasze pierwsze spotkanie z rodzicami swojego partnera. Kate, jakie było Twoje pierwsze wrażenie na temat jego rodziny?
K: Cóż, pamiętam, że byłam bardzo zdenerwowana przed spotkaniem z ojcem Williama. Był bardzo przyjazny, więc wszystko poszło łatwo.
TB: Spotkanie z babcią, królową - też czułaś zdenerwowanie?
K: Po raz pierwszy ją spotkałam na ślubie Petera i Autumn. Miałam okazję z nią porozmawiać i również wydawała się bardzo przyjazna.
W: Była bardzo przyjazna. Wiedziała, że to jest wielki dzień dla Petera i Autumn, ale już od kilku miesięcy bardzo chciała poznać Kate. To było miłe, że podeszła do niej, przywitała się oraz przez chwilę z nią porozmawiała.
TB: Wskazując na Wasze wypowiedzi, najwyraźniej przypadliście każdemu z rodziny do gustu. Na pewno to dla Was najważniejsza część Waszego życia.
W: [...] Bardzo dobrze się dogaduję z bliską rodziną Kate i jestem szczęściarzem, że trafiłem na tak pomocnych ludzi. Mike i Carole są naprawdę kochani, troskliwi, zabawni i przyjaźnie nastawieni. Wtedy poczułem, że już jestem częścią ich rodziny. Tak samo stwierdziła Kate po spotkaniu z moją rodziną.
TB: Bardzo często opuszczałeś Uniwersytet, niedługo potem pojawiła się informacja o Waszym rozstaniu. Oczywiście to nie umknęło mediom. O co w tym wszystkim chodziło?
W: Szczerze mówiąc, nie uwierzyłbym we wszystko co jest napisane w gazetach, ale w tym przypadku potwierdzam, że rozstaliśmy się. Ale wtedy byliśmy bardzo młodzi. Oboje doszliśmy do wniosku, że za bardzo się różnimy. Przez pewien czas staraliśmy się iść własną drogą, dojrzewaliśmy, ale to dla nas była tylko chwilowa przerwa, która wyszła nam tylko na dobre.
K: Myślę, że to uczyniło mnie silniejszą osobą. Wtedy dowiadujesz się o rzeczach, z których, być może, nie zdawałeś sobie nigdy sprawy. Kiedy jesteś w młodzieńczym wieku, stajesz się całkiem pochłonięty przez związek. Podczas rozstania naprawdę starałam się doceniać ten czas, ponieważ wtedy to wszystko sobie uświadamiałam.
TB: To była szansa na ponowne odnalezienie się.
K: Tak, zdecydowanie tak. Na szczęście to wszystko się skończyło [śmiech].
W: Uff! To wszystko za nami.
TB: Czy od zawsze miałeś plany, że się ożenisz? Czy to przychodziło powoli? Czy zdecydowałeś dopiero parę tygodni temu? Jak do tego doszło?
W: Z mojego punktu widzenia wiem ... kiedy poznałem Kate, wiedziałem, że jest w niej coś wyjątkowego. Wiedziałem, że chcę o niej się dużo dowiedzieć. Przez jakiś czas byliśmy przyjaciółmi i to był dobry plan. Zawsze uważałem, że przyjaźń jest jedną z najważniejszych uczuć, która buduje związek. Przez te kilka lat zdawałem sobie sprawę, że wszystko staje się coraz lepsze, ale mieliśmy przed sobą kilka przeszkód, które staraliśmy się pokonywać i iść naprzód. Czułem się dziwnie, ale kiedy po raz pierwszy się spotkaliśmy, te straszne uczucie zniknęło. Jestem bardzo zabawny, a ona to kocha, więc wszystko poszło jak z płatka [śmiech].
TB: Kate, jak się rozstaliście, na pewno byłaś zdenerwowana. Wasi znajomi twierdzili, że istnieje pomiędzy Wami wielka miłość, która narastała.
K: Myślę, że jeśli naprawdę spotykasz się z kimś przez dłuższy czas, poznajesz tę osobę bardzo dobrze, przeżywasz z nią każdą chwilę, przechodzisz przez zły okres, to będziesz silniejszy i nauczysz się dużo, tak jak ja, to na pewno będzie udany związek. Ile to lat minęło?
W: Uh, dużo czasu.
TB: Jak widać, William nie spieszył się. Czy kiedykolwiek chciałaś, żeby doszło do zaręczyn?
K: Rozmawialiśmy o tym, ale myślę, że to było ...
W: Rozmawialiśmy o tym, więc Kate miała świadomość tego. Planowaliśmy to od ponad roku, jeśli nie dłużej. To właśnie znajdowanie wolnej chwili dla siebie, pomimo tylu obowiązków, buduje związek. W czasie mojej kariery wojskowej, podczas szkoleń, starałem się o tym nie myśleć. Kate znalazła dobrą pracę i wtedy oboje zdecydowaliśmy, że poczekamy.
TB: Kate, zamierzasz wejść do jego rodziny, najsławniejszej rodziny królewskiej na świecie. Matka Williama była tą największą ikoną. Czy to Ciebie jakoś onieśmiela? Czy myślałaś o tym przez pewien czas?
K: Bardzo bym ją pokochała, a ona oczywiście była, jest i będzie inspirującą kobietą, którą można podziwiać. Oczywiście wiedziałam, że to wspaniała rodzina, która wiele osiągnęła i jest inspiracją dla innych.
W: [...] Nikt nie ma zamiaru zastąpić mojej matki. To co robiła było fantastyczne. Kate na pewno będzie wykonywać dobrą robotę.
TB: To jest ciągłe życie na celowniku, do tego stopnia, że nie możesz od tego uciec, oboje zapewne o tym wiecie. Ty (William), oczywiście bardziej znasz to uczucie, niż Kate i z tego powodu jesteś bardziej opiekuńczy w stosunku do niej.
W: Tak, bardzo. Oczywiście. Myślę, że zarówno ona, jak i jej rodzina, zrozumie tę sytuację, jak wygląda życie w takiej rodzinie, oraz dlaczego tak długo zwlekałem z zaręczynami. Oczywiście dałbym jej szansę wycofania się z tego jeśli by chciała. Po prostu chciałem dać jej dużo czasu na zastanowienie się.
K: Cieszę się, że miałam tyle czasu, żeby zrozumieć siebie i dojrzeć do jednej z najważniejszych decyzji w moim życiu. Mam nadzieję, że dam z siebie wszystko.
TB: Zajęło Wam to wiele czasu, na kontemplowaniu przyszłości, tak?
W: Tak jest. Rozmawialiśmy o tym. Zawsze było coś, co nawiązywało do długiego podejmowania decyzji. Wreszcie podjęliśmy decyzję, a ja zacząłem się zastanawiać kiedy i jak to zrobić. I oczywiście będąc prawdziwym romantykiem, poszło mi bardzo dobrze [śmiech].
TB: Kate, czy miałaś już styczność z krytyką, szczególnie kogoś bliskiego na temat np. Twojej pracy? Jak na to reagujesz? Czy to boli?
K: Pracowałam bardzo ciężko w rodzinnym biznesie [...] Myślę, że każdy, z kim pracuje, może dostrzec, że staram się podnosić poprzeczkę samej sobie. To naprawdę jest dla mnie ważne.
TB: Znasz bardzo dobrze swoją rodzinę. Tak jak wcześniej wspominałaś, rodzina jest dla Ciebie bardzo ważna. Czy ktoś powiedział Ci, że nie dasz rady? Czy ktoś twierdzi, że u boku księcia, będziesz osobą bez jakiejkolwiek pracy?
W: Nie przesadzajmy z rozwinięciem [śmiech].
K: To oczywiste, że doprowadza to do zdenerwowania, ponieważ wtedy nie wiesz kim dokładnie jesteś ... Tak naprawdę nie znam się na tym. William jest do tego przyzwyczajony, ale chcę się tego szybko nauczyć i ciężko pracować.
W: Ona naprawdę da sobie radę. Bardzo dobrze sobie poradzi.
TB: Oczywiście istnieje wiele możliwości w tej rodzinie m.in. ogromna zmiana życia na lepsze. Myślę, że to też jest jedna z tych spraw, nad którą głęboko się zastanawialiście.
K: Tak i mam nadzieję, że mogę coś w sobie zmienić, nawet w najmniejszym stopniu. Z niecierpliwością czekam na porady i pomoc.
TB: Bardzo dziękuję za rozmowę. Tak jak wspominałem na początku, wyglądacie na bardzo szczęśliwych i zrelaksowanych. Powodzenia.
W: Dziękujemy.
K: Dziękujemy.
W: Tak, tak. Nosiłem go ze sobą w plecaku przez około trzy tygodnie przed wyjazdem. Nie chciałem go zostawiać. Gdziekolwiek się udawałem, miałem go cały czas przy sobie. Poza tym gdyby się zgubił, miałbym poważne kłopoty. Dlatego wszystko dokładnie zaplanowałem i wszystko wyszło bardzo dobrze. Słyszałem wiele strasznych historii o zaręczynach, ale poszło naprawdę dobrze i bardzo się ucieszyłem, że powiedziała tak.
TB: To rodzinny pierścionek?
W: Tak, należy do rodziny. To pierścionek zaręczynowy mojej matki. Pomyślałem więc, że to będzie całkiem miłe. Co prawda nigdy już nie będzie w stanie podzielić się z nami swoją ekscytacją i radością, ale w ten sposób chcę pokazać, że jest częścią nas i nigdy o niej nie zapomnimy.
TB: To teraz lepiej się mu przyjrzyjmy. Z czego się składa? Jesteś w tym ekspertem czy...?
W: Nie jestem w tym ekspertem. Ale zostałem poinformowany, że to szafir z kilkoma diamentami. Jestem pewien, że wszyscy go rozpoznają.
K: Jest piękny.
TB: Kate, na pewno wiele osób będzie Ci zazdrościć.
K: Będę się nim opiekować. Jest bardzo, bardzo wyjątkowy.
W: Jeśli go zgubi, będzie miała kłopoty.
TB: Wyglądacie na niesamowicie szczęśliwych i zrelaksowanych.
W: Tak [...] Ale nie no, to było naprawdę ekscytujące, [...] poczuliśmy wielką ulgę, gdy podzieliliśmy się tym z innymi. Musieliśmy zachować milczenie, szczególnie przez te ostatnie dwa, trzy tygodnie. Trudno było nikomu o tym nie mówić i zachować tę informację dla siebie. To jest naprawdę miłe uczucie, móc podzielić się tym ze wszystkimi.
TB: I oczywiście utrzymywaliście to w sekrecie. Kiedy zapytałeś ojca Kate? Jak zareagował? A jak zareagowała Twoja rodzina kiedy im to powiedziałeś?
W: Cóż, byłem rozdarty, czy najpierw porozmawiać z tatą Kate, czy zrobić to tuż po. Wiedziałem, że może się nie zgodzić, więc najpierw poprosiłem Kate. Wtedy już na pewno by nie odmówił, więc zrobiłem to w ten sposób. Po zaręczynach udało mi się porozmawiać z Mike'm [tak na ojca Kate mówi William].
bbc.com |
TB: Kate, a co powiedziała Twoja mama?
K: Myślę, że tak jak każda matka, chciała żebym była szczęśliwa. Mieliśmy taką niezręczną sytuację, ponieważ wiedziałam, że William poinformował o tym mojego tatę, ale nie wiedziałam czy mama też już wie, czy nie. Gdy wróciłam ze Szkocji, moja mama zachowywała się inaczej...nie powiedziała mi czy wie, czy nie. Ciągle na siebie patrzyłyśmy i czułam się dość niezręcznie. Ale oczywiście to była niesamowita chwila dla nas.
TB: Jedną rzeczą, która od zawsze jest dla Ciebie bardzo ważna jest rodzina.
K: Tak. To dla mnie bardzo ważne. Mam nadzieję, że sami wkrótce stworzymy szczęśliwą rodzinę. Moi rodzice byli fantastyczni przez te wszystkie lata - pomagali mi w trudnych chwilach. Staraliśmy się pomagać sobie nawzajem i dzięki temu staliśmy się sobie bardzo bliscy.
TB: Zapewne ludzie są ciekawi tej odpowiedzi. To jest wręcz oczywiste: Ile chcecie mieć dzieci?
W: Myślę, że wszystko będziemy planować krok po kroku. Najpierw pobierzemy się, a potem będziemy patrzeć w dalszą przyszłość. Ale oczywiście chcemy założyć rodzinę, więc myślę, że wkrótce zaczniemy się nad tym zastanawiać.
TB: Kiedy po raz pierwszy się spotkaliście i jakie było Wasze pierwsze wrażenie?
[...]
TB: Kate, co wtedy myślałaś o Williamie? Nie chodzi mi dokładnie o spotkanie na Uniwersytecie, a może to właśnie tam miało to miejsce, nie wiem. Jakie było Twoje pierwsze wrażenie?
K: Cóż, podczas spotkania z nim, trochę się zarumieniłam i nieśmiałość wzięła górę. Ale tak naprawdę, William rzadko bywał na uczelni. Nie pojawił się na Freshers Week [jest to pierwszy tydzień nowego roku akademickiego, w którym organizowane są różne wydarzenia dla studentów pierwszego roku], więc minęło trochę czasu, zanim się poznaliśmy, ale dość szybko zostaliśmy przyjaciółmi.
TB: Krąży też historia, że miałaś jego zdjęcie na ścianie.
W: To nie było tylko jedno. Było ich z dwadzieścia.
K: Chciałbyś. Nie, miałam tylko plakat z modelem Levi's
W: To właśnie byłem ja.
TB: Więc żyliście razem... znaczy zamieszkaliście razem jak byliście parą?
W: Nie, przeprowadziliśmy się do wspólnego mieszkania jeszcze jako przyjaciele. Oprócz nas, również mieszkało z nami kilka osób i wtedy to tak naprawdę rozkwitło. Po prostu codziennie się widywaliśmy i robiliśmy coraz więcej rzeczy razem.
K: Najbardziej mu się podobało moje gotowanie.
W: Twoje umiejętności kulinarne są raczej w porządku [Kate się śmieje]. Ale z dnia na dzień są coraz lepsze.
TB: Czy William kiedykolwiek gotował? Czy rzeczywiście robi coś pożytecznego w domu?
W: Ciekawe spostrzeżenie, Tom [śmiech].
TB: Może nie idźmy tą drogą.
K: Nie no, zawsze coś robi. Bardzo często gotował jak studiowaliśmy na Uniwersytecie, ale za każdym razem przychodził do mnie zagniewany, wkurzony, że znów mu coś się nie udało, a ja oczywiście musiałam ratować sytuację.
[...]
W: Powiedziałbym, że gotowanie wychodzi mi coraz lepiej. Kate zapewne powiedziałaby, że robię to coraz gorzej.
K: Nie, zawsze daję mu szansę na podszkolenie się.
W: Ale serio, to prawda. Jestem dość leniwy w gotowaniu. Jak wracam z pracy, to ostatnią rzeczą, jaką chcę zrobić to gotować, bp zajmuje to mnóstwo czasu. Gdy próbowałem zaimponować Kate, próbowałem ugotować wyśmienity obiad, ale to coś się spaliło, to coś wykipiało, a Kate przyszła i starała się mi pomóc. I w sumie biorąc pod uwagę całą tę sytuację, cieszę się, że tam była.
TB: W stosunku do innych współlokatorów, była to dla Ciebie niezręczna sytuacja?
W: Nie, szczerze mówiąc to oni już byli do tego przyzwyczajeni. Zawsze jak coś spaliłem, to zawsze się śmiali.
TB: Czy współlokatorzy zauważyli rodzące się między Wami uczucie?
W: Myślę, że na początku byli trochę zaskoczeni, że to się stało. Ale potem zdali sobie sprawę, że to dla nas wspaniała chwila. Dobrze się dogadywaliśmy, byliśmy dobrymi przyjaciółmi. Również z nich mieliśmy świetny ubaw.
TB: Teraz przypuszczam, że pewnie wiele osób będzie się zastanawiać jak wyglądało Wasze pierwsze spotkanie z rodzicami swojego partnera. Kate, jakie było Twoje pierwsze wrażenie na temat jego rodziny?
K: Cóż, pamiętam, że byłam bardzo zdenerwowana przed spotkaniem z ojcem Williama. Był bardzo przyjazny, więc wszystko poszło łatwo.
TB: Spotkanie z babcią, królową - też czułaś zdenerwowanie?
K: Po raz pierwszy ją spotkałam na ślubie Petera i Autumn. Miałam okazję z nią porozmawiać i również wydawała się bardzo przyjazna.
W: Była bardzo przyjazna. Wiedziała, że to jest wielki dzień dla Petera i Autumn, ale już od kilku miesięcy bardzo chciała poznać Kate. To było miłe, że podeszła do niej, przywitała się oraz przez chwilę z nią porozmawiała.
TB: Wskazując na Wasze wypowiedzi, najwyraźniej przypadliście każdemu z rodziny do gustu. Na pewno to dla Was najważniejsza część Waszego życia.
W: [...] Bardzo dobrze się dogaduję z bliską rodziną Kate i jestem szczęściarzem, że trafiłem na tak pomocnych ludzi. Mike i Carole są naprawdę kochani, troskliwi, zabawni i przyjaźnie nastawieni. Wtedy poczułem, że już jestem częścią ich rodziny. Tak samo stwierdziła Kate po spotkaniu z moją rodziną.
TB: Bardzo często opuszczałeś Uniwersytet, niedługo potem pojawiła się informacja o Waszym rozstaniu. Oczywiście to nie umknęło mediom. O co w tym wszystkim chodziło?
W: Szczerze mówiąc, nie uwierzyłbym we wszystko co jest napisane w gazetach, ale w tym przypadku potwierdzam, że rozstaliśmy się. Ale wtedy byliśmy bardzo młodzi. Oboje doszliśmy do wniosku, że za bardzo się różnimy. Przez pewien czas staraliśmy się iść własną drogą, dojrzewaliśmy, ale to dla nas była tylko chwilowa przerwa, która wyszła nam tylko na dobre.
K: Myślę, że to uczyniło mnie silniejszą osobą. Wtedy dowiadujesz się o rzeczach, z których, być może, nie zdawałeś sobie nigdy sprawy. Kiedy jesteś w młodzieńczym wieku, stajesz się całkiem pochłonięty przez związek. Podczas rozstania naprawdę starałam się doceniać ten czas, ponieważ wtedy to wszystko sobie uświadamiałam.
TB: To była szansa na ponowne odnalezienie się.
K: Tak, zdecydowanie tak. Na szczęście to wszystko się skończyło [śmiech].
W: Uff! To wszystko za nami.
TB: Czy od zawsze miałeś plany, że się ożenisz? Czy to przychodziło powoli? Czy zdecydowałeś dopiero parę tygodni temu? Jak do tego doszło?
W: Z mojego punktu widzenia wiem ... kiedy poznałem Kate, wiedziałem, że jest w niej coś wyjątkowego. Wiedziałem, że chcę o niej się dużo dowiedzieć. Przez jakiś czas byliśmy przyjaciółmi i to był dobry plan. Zawsze uważałem, że przyjaźń jest jedną z najważniejszych uczuć, która buduje związek. Przez te kilka lat zdawałem sobie sprawę, że wszystko staje się coraz lepsze, ale mieliśmy przed sobą kilka przeszkód, które staraliśmy się pokonywać i iść naprzód. Czułem się dziwnie, ale kiedy po raz pierwszy się spotkaliśmy, te straszne uczucie zniknęło. Jestem bardzo zabawny, a ona to kocha, więc wszystko poszło jak z płatka [śmiech].
TB: Kate, jak się rozstaliście, na pewno byłaś zdenerwowana. Wasi znajomi twierdzili, że istnieje pomiędzy Wami wielka miłość, która narastała.
K: Myślę, że jeśli naprawdę spotykasz się z kimś przez dłuższy czas, poznajesz tę osobę bardzo dobrze, przeżywasz z nią każdą chwilę, przechodzisz przez zły okres, to będziesz silniejszy i nauczysz się dużo, tak jak ja, to na pewno będzie udany związek. Ile to lat minęło?
W: Uh, dużo czasu.
TB: Jak widać, William nie spieszył się. Czy kiedykolwiek chciałaś, żeby doszło do zaręczyn?
K: Rozmawialiśmy o tym, ale myślę, że to było ...
W: Rozmawialiśmy o tym, więc Kate miała świadomość tego. Planowaliśmy to od ponad roku, jeśli nie dłużej. To właśnie znajdowanie wolnej chwili dla siebie, pomimo tylu obowiązków, buduje związek. W czasie mojej kariery wojskowej, podczas szkoleń, starałem się o tym nie myśleć. Kate znalazła dobrą pracę i wtedy oboje zdecydowaliśmy, że poczekamy.
TB: Kate, zamierzasz wejść do jego rodziny, najsławniejszej rodziny królewskiej na świecie. Matka Williama była tą największą ikoną. Czy to Ciebie jakoś onieśmiela? Czy myślałaś o tym przez pewien czas?
K: Bardzo bym ją pokochała, a ona oczywiście była, jest i będzie inspirującą kobietą, którą można podziwiać. Oczywiście wiedziałam, że to wspaniała rodzina, która wiele osiągnęła i jest inspiracją dla innych.
W: [...] Nikt nie ma zamiaru zastąpić mojej matki. To co robiła było fantastyczne. Kate na pewno będzie wykonywać dobrą robotę.
TB: To jest ciągłe życie na celowniku, do tego stopnia, że nie możesz od tego uciec, oboje zapewne o tym wiecie. Ty (William), oczywiście bardziej znasz to uczucie, niż Kate i z tego powodu jesteś bardziej opiekuńczy w stosunku do niej.
W: Tak, bardzo. Oczywiście. Myślę, że zarówno ona, jak i jej rodzina, zrozumie tę sytuację, jak wygląda życie w takiej rodzinie, oraz dlaczego tak długo zwlekałem z zaręczynami. Oczywiście dałbym jej szansę wycofania się z tego jeśli by chciała. Po prostu chciałem dać jej dużo czasu na zastanowienie się.
K: Cieszę się, że miałam tyle czasu, żeby zrozumieć siebie i dojrzeć do jednej z najważniejszych decyzji w moim życiu. Mam nadzieję, że dam z siebie wszystko.
TB: Zajęło Wam to wiele czasu, na kontemplowaniu przyszłości, tak?
W: Tak jest. Rozmawialiśmy o tym. Zawsze było coś, co nawiązywało do długiego podejmowania decyzji. Wreszcie podjęliśmy decyzję, a ja zacząłem się zastanawiać kiedy i jak to zrobić. I oczywiście będąc prawdziwym romantykiem, poszło mi bardzo dobrze [śmiech].
TB: Kate, czy miałaś już styczność z krytyką, szczególnie kogoś bliskiego na temat np. Twojej pracy? Jak na to reagujesz? Czy to boli?
K: Pracowałam bardzo ciężko w rodzinnym biznesie [...] Myślę, że każdy, z kim pracuje, może dostrzec, że staram się podnosić poprzeczkę samej sobie. To naprawdę jest dla mnie ważne.
TB: Znasz bardzo dobrze swoją rodzinę. Tak jak wcześniej wspominałaś, rodzina jest dla Ciebie bardzo ważna. Czy ktoś powiedział Ci, że nie dasz rady? Czy ktoś twierdzi, że u boku księcia, będziesz osobą bez jakiejkolwiek pracy?
W: Nie przesadzajmy z rozwinięciem [śmiech].
K: To oczywiste, że doprowadza to do zdenerwowania, ponieważ wtedy nie wiesz kim dokładnie jesteś ... Tak naprawdę nie znam się na tym. William jest do tego przyzwyczajony, ale chcę się tego szybko nauczyć i ciężko pracować.
W: Ona naprawdę da sobie radę. Bardzo dobrze sobie poradzi.
TB: Oczywiście istnieje wiele możliwości w tej rodzinie m.in. ogromna zmiana życia na lepsze. Myślę, że to też jest jedna z tych spraw, nad którą głęboko się zastanawialiście.
K: Tak i mam nadzieję, że mogę coś w sobie zmienić, nawet w najmniejszym stopniu. Z niecierpliwością czekam na porady i pomoc.
TB: Bardzo dziękuję za rozmowę. Tak jak wspominałem na początku, wyglądacie na bardzo szczęśliwych i zrelaksowanych. Powodzenia.
W: Dziękujemy.
K: Dziękujemy.
Dobrze tak sobie wszystko przypomnieć. Świetna notka:)
OdpowiedzUsuńNowe zdjęcie rodzinki na Instagramie.
OdpowiedzUsuńNowe, oficjalne zdjęcie:
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/katesclosetau/photos/a.333326900127623.1073741828.333191690141144/1410531999073769/?type=3&theater
Widać,że uwielbiają z siebie żartować,ale musieli się trochę hamować przed kamerami :)
OdpowiedzUsuńa skąd ta częsta obecność (...), skąd te przerwy? co tam było?
OdpowiedzUsuńTe ,,[...]'' oznacza zdania, które nie są dla mnie zrozumiałe. Już wolałam dodać ten znak niż pisać niezrozumiale ;)
Usuń