KONKURS! Wygraj książkę "Elżbieta II - O czym nie mówi królowa" - Dzień 5 - "Trzy maksymy Elżbiety"

czwartek, 7 kwietnia 2016


Fragment V: "Trzy maksymy Elżbiety"


Brytyjska królowa uchodzi za mistrzynię sztuki królewskiego survivalu. Udało się jej jako jedynej władczyni Zachodu zachować przez ostatnie burzliwe sześćdziesiąt lat niemal nienaruszone potężne struktury królestwa. Wpływami i bogactwem nie może się z nią równać żadna inna monarchia. Jak to osiągnęła? Windsorowie sprytnie dbają o wizerunek. To oznacza zwykłe staranne ukrywanie tajemnic i odwracanie od siebie uwagi. Ich pierwsza maksyma brzmi: "Never complain, never explain". (Nigdy nie narzekaj, nigdy się nie tłumacz) - to ponoć ulubiona zasada premiera z czasów królowej Wiktorii, Benjamina Disraelego. 

Druga maksyma wydaje się jeszcze bardziej cyniczna: "Nie chodzi o to, by być świętoszkiem, ale o to, by nie dać się złapać na kłamstwie". Tka ponoć mawia Elżbieta, kiedy na przykład któreś jej dzieci coś nabroi, ale uda się ukryć ten postępek przed mediami (tak jak księciu Andrzejowi, który miał tabun kochanek i gościł je w pałacu Buckingham, ale nie zaliczył żadnej poważnej wpadki).

Trzecia wieczna prawda Windsorów to święta zasada brytyjskiego konserwatyzmu i pragmatyzmu: "Nie majstruj przy tym, co się nie zepsuło". Dopóki tryby monarchii działają, królowa nie dopuści, by realizowano jakieś mgliste wizje i próbowano gwałtownie zmieniać dwór i pałac. Dlatego tak boi się wstąpienia na tron beztroskiego reformatora księcia Karola. Poza trzema zasadami Windsorowie i Elżbieta mają także reguły pomocnicze.

"Aby być szczęśliwym, żyjmy w ukryciu" - podobno lubi mówić królowa. Najmniej chlubną przypisywaną jej zasadą jest skrajny pragmatyzm: "Jeśli nie możesz z nimi wygrać, dołącz do nich". Zanim więc popadniemy w zachwyt, warto sobie uświadomić, że niektóre maksymy Elżbiety Windsor brzmią jak przemyślenia cynicznego do bólu menadżera korporacji. Ale jeśli są skuteczne? Może warto z nich skorzystać. 

3 komentarze